Polegli Niepokonani
24.04.2022
Słoneczna niedziela wykorzystana na zwizytowanie Cmentarza Powstańców Warszawy. Jest to największa nekropolia wojenna w Polsce i jedna z większych w Europie. Teren cmentarza pierwotnie zajmował ponad 4.5ha czyli większość obecnego Parku Powstańców. Pozostawiono 1.5ha, za to bardzo ładnie zagospodarowane.
Przez większość okresu komuny władze odcinały się od placówki i jej symboliki (nie dziwi wcale) i cmentarz był bardzo zaniedbany. Zabroniono stawiania jakichkolwiek krzyży, pomników a całość była zarośnięta. Obok postawiono posterunek MO, pilnujący by nic się nie zmieniało. Cmentarz nie miał nawet nazwy, mówiono o nim "cmentarz drugi". Pamięć bohaterów i męczenników próbowano wdeptać w zapomnienie. Pierwsza modernizacja i uporządkowanie terenu miało miejsce w latach 60tych. Od 2012 prace przyśpieszyły i nekropolia uzyskała obecny wygląd. W 2021 rozpoczęto budowę Memoriału w postaci Pawilonu i Muru Pamięci.
Nagrobki zorganizowane są w formie kamiennych tablic ustawionych w rzędach. Nieliczne są nazwiska pochowanych. Ze 104 tysięcy oficjalnie zarejestrowanych ponad 80% to cywile w znakomitej większości bezimienni - zebrani z mogił tymczasowych z podwórek warszawskich, z Pawiaka, Szucha... z bruków ulic po rzezi Woli i barykad powstańczych.
Centralnym punktem miejsca pamięci jest Pomnik Polegli Niepokonani z 1973 autorstwa Gustawa Zemła. Monument przejmujący w formie przedstawia powalonego wojownika osłaniającego własnym ciałem wyrwę w barykadzie. Tarczą z emblematem PW odgradza się od strony zachodniej i pozbawiony jest miecza, twarz kieruje ku niebu. Pomnik wieńczy kurhan pokryty brukiem ulicznym, splamionym krwią pomordowanych. W kurhanie spoczynek znalazło 12 ton prochów ludzkich, co odpowiada około 50 tysięcy istnień.
Dramatyzm nieludzkich czasów podkreślony jest monumentalnością tablic i dynamiką formy pomnika. Szeregi ociosanych bloków ciągną się boleśnie daleko, aż po kraniec kadru. Wrażenia robią nieliczne nazwiska na tle ogromnej liczby bezimiennych, władze komunistyczne zadbały o to. Tylko 3.5k nazwisk na ponad 100k pochowanych. Liczbę ciał szacowano na podstawie ciężaru prochów. Leżą tu dziewczyny z Batalionu Parasol i Zośka, harcerze Szarych Szeregów, więźniowie Gestpo zamęczeni i rozstrzelani, Żydzi zabici na Skrze i dziesiątki tysięcy niezidentyfikowanych cywilów, zwykłych mieszkańców Warszawy zebranych wprost z ulicy.
Tylko piękna wiosna jak co roku wybuchła - w tym miejscu wręcz na przekór upamiętnionej tragedii. Ludzie spacerują, psy biegają, wiewiórki żebrzą o smakołyki, motyl grzeje się na kamieniu. A bezimienny, rozbrojony wojownik patrzy na piękną aleję parkową, rozkwitające miasto - samotny, groteskowy w makabrycznym memento historii.
Jatka Powstania Warszawskiego uskuteczniona rękami germańskich oprawców nie byłaby tak apokaliptyczna bez wybitnego wsparcia Armii Czerwonej, która stała bezczynnie w sierpniu na prawym brzegu Wisły, patrząc jak Warszawa krwawi. Ocena zrywu sierpniowego 1944 będzie tematem innego wpisu. Niezależnie od interpretacji, warto znać historię. Szczególnie tak bogatą jak nasza. „Naród, który nie szanuje swej przeszłości nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości” - Marszałek Józef Piłsudzki.
Mimo pięknego słońca i prawie 20 stopni ciepła czułem zimne mrowienie na karku, obcując ze wszystkimi tragediami, których smutna suma znalazła tu spoczynek. Nie wszystkie weekendy są piękne, pełne wyzwań i zieloności. Czasem trzeba pochylić się na bolesną sprawą, dotknąć historii, podumać. Również dlatego, żeby rozszerzyć skalę własnej wrażliwości i przywrócić sprawom codziennym odpowiednie proporcje.
Nawet jeśli nie chcesz rozpamiętywać przeszłości, warto tu przyjść w pogodne popołudnie. Park Powstańców Warszawy łączy się płynnie z Wolskim Cmentarzem Prawosławnym (również wartym odwiedzenia) a potem z Parkiem Sowińskiego, wspaniale zaprojektowanym Parkiem Szymańskiego a ambitny spacer można skończyć zdobyciem jednego ze szczytów "korony Warszawy" czyli Kopca Moczydłowskiego w prześlicznie odnowionym Parku Moczydłowskim. Polecam.
Nie sposób przejść obojętnie koło tego miejsca - i mimo tego wpisu. Tyle strun nastrojów poruszonych, że ciągle drżą... wzbudzając się wzajemnie. Dzięki!