top of page
  • Writer's pictureMaciej Fink-Finowicki

Rejtan - upadek Polski

21.06.2023

"Rejtan - Upadek Polski" (1866) Jana Matejki mocno namieszał zarówno w ówczesnym światku kulturalno-politycznym, jak i malarskim. Młody Mistrz (28 lat) spotkał się z kanonadą krytyki za piętnowanie wad narodowych, rozdrapywanie ran i atak na możnych ówczesnego świata. Józef Ignacy Kraszewski napisał ostro: “policzkować trupa matki się nie godzi”. Dostało się również Janowi od krytyków malarskich za błędy w perspektywie, przeładowanie kompozycji detalami i nieumiejętne budowanie planów (objawiła się mocna krótkowzroczność malarza). To za co fachowcy go krytykowali, przyniosło mu jednak zachwyt szerokiej publiki, doceniającej dramaturgię i ekspresyjność. Na wystawie w Paryżu obraz - wystawiony wbrew żywiołowym protestom potomków “elyt” Rzeczpospolitej - dostał złoty medal. Symbolika - kolejna specjalność Matejki - tym razem rozpędziła się do gargantuicznych wymiarów, ciężko dysząc nad całością fatalnej sceny. Zanim przejdziemy do szczegółów, osadźmy sobie dzieło w ramach historycznych. Obraz przedstawia żywiołowy protest tytułowego Tadeusza Rejtana, posła nowogrodzkiego, wobec planów zawiązania konfederacji rozbiorowej. Akcja dzieje się w sali poselskiej Zamku Królewskiego w Warszawie 21 kwietnia 1773. Dramatyczna interwencja nie przyniosła rezultatów wobec skorumpowanej postawy magnaterii i apatycznej postawy słabego, marionetkowego króla - synonimów gasnącej potęgi Polski, uwikłanej w spory wewnętrzne. Akt Rejtana do dziś jest symbolem zarówno patriotycznej postawy, jak też obrony za wszelką ceną nawet przegranej, ale słusznej sprawy.


Jak to zwykle bywa w dziełach Matejki nie ma tu elementów przypadkowych. Zanim weźmiemy na ruszt główne postacie dzieła, zaczniemy od - nomen omen - dupy strony, odwrotnie niż w “poważnych” analizach. Podążając od peryferii będziemy orbitować w kierunku jądra akcji. Na antresoli górującej nad sceną widzimy wyjątkowo obmierzłą postać Mikołaja Repnina, kniazia rosyjskiego i namiestnika Carycy Katarzyny w Polsce. Jej przemożny wpływ na polską politykę jest personifikowany przez portret wiszący po prawej stronie. W rzeczywistości to fikcja malarska - obraz obcego monarchy na sali sejmowej nawet w ówczesnej Rzeczpospolitej był nie do pomyślenia.

Repninowi towarzyszą dwie niewiasty: z prawej z wachlarzem Izabela Lubomirska, uważana za jedną z najbardziej wpływowych arystokratek epoki; z lewej zaś Izabela Czartoryska, żona Adama Czartoryskiego. Właśnie imć Czartoryska, gościnność swą wobec namiestnika Moskali posunęła aż do romansu z nim. Afekt z Repninem był starannie zaplanowany i wyreżyserowany przez jej męża Adama Czartoryskiego (w porozumieniu z królem Stanisławem Augustem) a zwieńczony został powiciem mu syna przez Izabelę. Filuterna ta niewiasta, znana ze swoich rozlicznych miłostek, uległa również dwóm innym obecnym na obrazie “gentlemanom” wliczając samego króla Stanisława Augusta Poniatowskiego (postać stojąca bezpośrednio pod antresolą) z którym miała córkę. Kolejnym absztyfikantem Izabeli był, już w późniejszym terminie, Franciszek Xawery Branicki - na obrazie po prawej pierwszy od drzwi, łapie się za głowę patrząc na Rejtana, jakby mówił “co Ty odpierdalasz ziomeczku, będzie przypał przed carycą!”. Aha, samego Repnina na posiedzeniu sejmowym w kwietniu 1773 też nie było, zakończył swoją funkcję w 1769 zdymisjonowany przez Moskwę wobec wybuchu konfederacji barskiej. Repnin pogardzał Polakami i polskością, polityków lokalnych nazywając dziećmi; nie szanował też króla Stanisława Augusta widząc w nim tylko słabą i płaczliwą marionetkę Katarzyny.


Wracając do naszej libertynki: Izabela Czartoryska *) w tańcu się nie pierdoliła szafując wdziękami na prawo i lewo. Jej najpłomienniejszy romans z imć Louisem de Gontaut de Lauzun, znanym na europejskich salonach fircykiem o mało nie przypłaciła życiem po próbie samobójczej. Burzliwy ten afekt uwieńczony został narodzinami w 1774 Konstantego Adama **), któremu “cofnięto” o rok datę urodzin, aby można było “przypisać” ojcostwo prawowitemu małżonkowi. *) Żywot Izabeli Czartoryskiej może być kanwą fascynującej książki, czy też bardziej harlequina. Trudno wśród możnych Rzeczpospolitej znaleźć bardziej wyrazistą a jednocześnie pełną sprzeczności postać. Do dziś ocena tej osoby budzi kontrowersje. A jej los naznaczony był tragiczną gwiazdą już od narodzin. Izabela była córką Jerzego Detloffa Flemminga i Antoniny Czartoryskiej. Matka zmarła w połogu na ospę, więc ojciec po żałobie ożenił się z jej młodszą siostrą i jej też sklepał dzieciaka - córkę. Zły los również i drugą żonę zabrał z tego świata w połogu, również na ospę… dokładnie tego samego dnia, w tym samym łóżku, tylko dwa lata później… **) Louis de Gontaut de Lauzun uparł się być przy porodzie syna, jednak jako, że nie był prawowitym ojcem, spędził ten czas schowany w szafie. Miał przy tym cholernego pecha, bo akcja trwała pełne 36 godzin, chłopina więc trochę przesiedział w zamknięciu! W 1787 frywolna Izabela urodziła kolejne dziecko, tym razem córkę ze swojego następnego związku z imć Kazimierzem Rzewuskim, królewskim szambelanem. Jako że nijak nie udało się “dopasować” tego ojcostwa mężowi, dziecko wychowywało się na dworze pod imieniem Cecylii Beydale. Pikantną wisienką na torcie był fakt, że po 20 latach Konstanty Adam (syn Louisa de Gontaut de Lauzun) i Cecylia zakochali się w sobie i Izabela zmuszona było poinformować młodych, że jest matką ich obojga. Konstanty Czartoryski szybko znalazł sobie nową faworytę, natomiast Cecylia ciężko odchorowała kazirodczą miłość i borykała się do końca samotnego życia z kłopotami psychicznymi. Zanim jednak jednostronnie prześliźniemy się nad moralną oceną szanownej Izabeli, zapamiętajmy jako kontrapunkt, iż była cenioną mecenaską sztuki i ambasadorem kultury. To właśnie ona po utracie przez Polskę niepodległości założyła pierwsze polskie muzeum narodowe, które dało początek Kolekcji Czartoryskich. Ustawione małżeństwa i reżyserowane romanse jako narzędzie polityki były wśród elit europejskich w tamtym czasie na porządku dziennym i może nie usprawiedliwia to takich norm postępowania, częściowo je jednak tłumaczy i ustawia w odpowiednim kontekście. Teraz, skoro mam już Twoją uwagę, przejdziemy do dalszego omówienia tego, co widać na obrazie, oczywiście z odpowiednią dozą pobocznych ciekawostek… Mam nadzieję, że jeszcze ogarniasz kto jest kim, a kto - kogo, heh!

Wbrew poprzednim sugestiom, największa szmata na obrazie to postać Adama Ponińskiego, marszałka Sejmu. Podskarbi wielki koronny, zausznik Rosji i najbardziej przekupny polityk swoich czasów. Otrzymywał regularną pensję z kiesy carskiej (tzw. jurgielt) oraz był odpowiedzialny za rozprowadzanie środków z funduszu utworzonego przez zaborców w celu korumpowania polskich polityków. Był tak zamożny, że z własnych pieniędzy sfinansował budowę prywatnego mostu w Warszawie (u wylotu ulicy Bednarskiej), nie z filantropii bynajmniej, ale po to, aby pobierać z niego myto. Most zniszczony został podczas Insurekcji Kościuszkowskiej i nigdy nie został odbudowany. Poniński mandat na sejm zdobył na sejmiku liwskim otoczonym przez wojska rosyjskie. Jego wszawa kariera polityczna trwała mimo bankructwa finansowego spowodowanego długami karcianymi i jawnej agentury na rzecz Rosji. Sejm Czteroletni w 1790 skazał go na banicję, który to wyrok uchyliła konfederacja targowicka. Na obrazie odziany w purpurę zdrajca wskazuje Rejtanowi wymownym gestem drzwi, za którymi stoi moskiewski żołdak. Jest to kolejna alegoria malarska, w rzeczywistości w budynku Sejmu nie było żołnierzy rosyjskich, jednak twórca jasno podkreśla gotowość Moskwy do interwencji siłowej.


Obok Ponińskiego, w białym stroju przepasanym błękitem, stoi wpatrzony tępo w podłogę Stanisław Szczęsny Potocki. Jest to kolejny apologeta interesów carskich, współtwórca niesławnej konfederacji targowickiej (co symbolizują papiery trzymane w dłoni), przekreślającej dokonania Konstytucji 3go Maja. W rzeczywistości kolejna postać fikcyjna na tej sali - w 1773 miał dopiero 21 lat i pogrążony był w ciężkiej depresji, po tym jak jego ojciec, Franciszek Salezy Potocki zlecił zamordowanie jego potajemnie zaślubionej, ciężarnej żony, Gertrudy Komorowskiej. Surowe wychowanie Stanisława Szczęsnego przez apodyktycznego ojca (ponoć jako młodzieniec zawsze stając przed rodzicielem trząsł się ze strachu) przyczyniło się do głębokich problemów psychicznych. Współcześni opisują go jako niezdolnego do samodzielnego podejmowania decyzji i wręcz jako ociężałego umysłowo. Młodzieńcza i romantyczna miłość Szczęsnego Potockiego i Gertrudy Komorowskiej, od początku skażona mezaliansem, oraz jej gwałtowna śmierć może być sama w sobie kanwą dramatycznego filmu kostiumowego, ale o tym może kiedy indziej.

Stanisław Szczęsny Potocki zapisał się negatywnie na kartach historii a samo życie “wynagrodziło” go należycie za jego postawę. Zbiegł z kraju w 1793 na rok przed skazaniem go przez Insurekcję Kościuszkowską na karę śmierci. Wyrok wykonano in effigie (zaocznie) wieszając na szubienicy obraz skazanego. Ostatnie lata życia naznaczone były manią prześladowczą i obawą o podtruwanie przez swoją żonę Zofię de Witt która kurwiąc ***) się na prawo i lewo nie oszczędziła też jego pasierba Jerzego - z którym udało się jej nawet zaciążyć. Stanisław Szczęsny Potocki zmarł w 1805 w wieku 53 lat. Ceremonia pogrzebowa zakłócona została ograbieniem zwłok z rosyjskiego munduru, klejnotów i orderów - nagi zezwłok porzucono pod ścianą kaplicy. ***) Zofia de Witt faktycznie była grecką kurtyzaną, która sprytem i umiejętnością ruszania dupą wdarła się na salony. Byłą żoną, oficjalną metresą czy jednorazową przygodą dla wielu możnych, m.in króla Ludwika XVIII kiedy ten był jeszcze hrabią, czy Grigorija Potiomkina, rosyjskiego feldmarszałka. Jej uroda była legendarna, swego czasu uznana została za najpiękniejszą kobietę Europy. Trzeci faryzeusz, stojący przy drzwiach w prawej części kadru to wspomniany już Franciszek Xawery Branicki. Postać również nieobecna podczas obrad sejmu -symbolizuje zdradę interesów ojczyzny jako przeszły pogromca patriotycznej konfederacji barskiej i przyszły przywódca haniebnej konfederacji targowickiej. Aktywnie przewłaszczał majątek zdelegalizowanego w Rzeczpospolitej zakonu jezuitów, działając w Komisji Rozdawczej Koronnej. Żonaty z Aleksandrą Engelhardówną, domniemaną córką naturalną carycy Katarzyny. W młodości awanturnik i bonvivant, pojedynkował się z Giacomo Casanovą (o “tancerkę” - jak to elegancko określają źródła) i był przez niego ciężko postrzelony w brzuch. Ostatnie lata życie spędził pod Kijowem, nieaktywny publicznie. Również - podobnie jak Stanisław Szczęsny Potocki i inni targowiczanie - skazany zaocznie na karę śmierci przez kościuszkowców. Prorosyjskość towarzysząca mu całe życie polityczne znalazła swoje odzwierciedlenie w zobrazowaniu go jako symbol zdrady narodowej i pychy magnackiej w “Weselu” Stanisława Wyspiańskiego pod postacią Widma Branickiego.


Poniński, Szczęsny Potocki i Xawery Branicki, trzech proruskich “padleców”, sami w sobie odrażający i godni potępienia - są jednak tylko wytworem czegoś większego, pewnego konstruktu finansowo-polityczno-moralnego, mieszanki interesów wielkich rodów prowadzących własną politykę i zainteresowanych tylko poszerzaniem wpływów. Ta duszna magma jak w pryzmacie skarykaturyzowała kulturę sarmacką i ściągnęła ją w przepaść niebytu wraz z ojczyzną - w szyderczym chichocie frazesów patriotycznych podbitych brzękiem judaszowych srebrników. Ten czarny, śmierdzący kocioł ahumanistycznej brei, krótkowzroczności, samolubstwa, knowań, chowu wsobnego i partykularności - dla własnych potrzeb nazwę apolskością, w kontrze dla wzniosłych idei i wartości z którymi chcę kojarzyć Ojczyznę - nawet jeśli jest (i była) ona sowicie przyprószona kurzem małostkowości, fornalstwa i interesowności.

Środkiem ciężkości mroku obrazu, zaprzedania i zdrady jest postać starca z rozwianym włosem na pierwszym planie. To sam, wspomniany już, Franciszek Salezy Potocki - jako się rzekło - w owym czasie najbogatszy magnat Rzeczypospolitej. W szczycie potęgi właściciel 70 miast i kilkuset wsi. Wojewoda kijowski i poseł na sejm, był człowiekiem małego formatu umysłowego, przez kaprys losu wyniesionym do ogromnego majątku. Trzeciorzędowy szlachciura odziedziczył potężny majątek po bezdzietnym stryju i dodał do tego ogromny posag drugiej żony Anny Elżbiety. Nowobogacka pozycja wybitnie uderzyła mu do głowy. Żądny tytułów arystokratycznych, “bawił się” w dwór magnacki w swojej siedzibie głównej w Krystynopolu. Zatrudnił zgraję okolicznej szlachty w roli swoich dworzan, a jako “marszałka” obstalował zubożałego kniazia Włodzimierza Czetwertyńskiego. W obecności gości Salezy Potocki popisywał się rozkazami w stylu “niech książę idzie do stajni i dopilnuje zaprzęgania koni”. Karmił swoją pychę uniżonością płaszczących się przed nim oficjeli. Na dworze Potockich panowała duszna i sroga atmosfera. Współczesny pamiętnikarz opisuje ich oboje jako ludzi nieprzystępnych, mściwych i podstępnych, nieprzejednanych w przejmowaniu majątków, bawiących się intrygą dworską i polityczną. Znane było zamiłowanie Anny do obserwowania wymierzania kar cielesnych służbie oraz uczestniczeniu w egzekucjach. Franciszek Salezy zaś małostkowe intryganctwo uprawiał na skalę krajową, wspierając i porzucając różne siły polityczne i kandydatów, w zależności od oczekiwanych zysków, możliwości powiększania wpływów czy zwykłego kaprysu. Wybujałe ambicje Salezego Potockiego doprowadziły do mrzonek o koronie i tytule królewskim, choć nawet jego własne stronnictwo po śmierci Augusta III wysunęło zamiast niego kandydaturę Jana Klemensa Branickiego. Urażony Salezy Potocki wycofał się z polityki na kilka lat, pozwalając na rozbicie polityczne frakcji, z której się wywodził. Jako młody człowiek konkurował też o rękę Zofii z Sieniawskich Denhoffowej, dziedziczki wielkiej fortuny i przegrał z Augustem Czartoryskim co przyczyniło się do wieloletniego konfliktu obu wielkich rodzin. Maligna Potockich o koronie nigdy się nie spełniła a potęga finansowa rodziny zakończona została przez krwawe powstanie kozackie tzw. koliszczyznę i rzeź ludności w Humaniu. Sam Franciszek Salezy Potocki zmarł rok przed sejmem rozbiorowym i widnieje na płótnie Matejki jako kolejna postać alegoryczna.


Salezy Potocki jak soczewka ogniskujący najbardziej odrażającą małostkowość w połączeniu z ogromnymi wpływami i chorymi ambicjami - przedstawiony jest na obrazie jako starzec z szaleństwem w oku. Ręce wyciągnięte jak u ślepca symbolizują krótkowzroczność magnaterii, która wspierając antypolskie zapędy sąsiadów, pośrednio ukręciła sznur na własne karki. Z jego rąk wypadło pióro, symbol podpisania aktu poddaństwa. Starość i niedołęstwo umysłowe, bogaty strój szlachecki są metaforą kresu kultury sarmackiej i zmierzchu Rzeczpospolitej. Zamaszystość gestu Salezego przewraca krzesło, co symbolizuje upadek powagi i znaczenia urzędu państwowego oraz państwa jako organizacji. Z krzesła wypada sakiewka pełna dukatów, jeden z nich toczy się wprost pod nogi malwersanta Adama Ponińskiego, znamienne…

Zza pleców Franciszka Salezego Potockiego wyłania się postać Karola Stanisława Radziwiłła “Panie Kochanku” (pseudonim pochodzi od sposobu w jaki zwracał się do przyjaciół). Jeden z najzamożniejszych magnatów Rzeczpospolitej. Postać politycznie niejednoznaczna, uczestnik antyrosyjskiej konfederacji barskiej, występujący zbrojnie przeciw Moskalom, za co stracił majątek i tytuły. Po kilku latach tułaczki na emigracji, przekupiony obietnicą zwrotu majątku i posad, wraca do Rzeczpospolitej aby wspierać opcję prorosyjską. Rozdarty między umiłowaniem Polski, nienawiścią do carycy Katarzyny a wizją spokojnej starości na swoich włościach wycofuje się aktywnej polityki koncentrując się na tym, z czego słynie najbardziej, czyli z hulanek i swawoli.

Legendą obrastają jego facecje, wybryki i rozmach biesiadowania. Drobna szlachta go kocha, ponieważ nigdy nimi nie gardził a zawsze hołubił. Możni traktują pobłażliwie, chętnie korzystając z zabaw oszałamiających przepychem i fantazją. Dla pobudzenia wyobraźni przytoczę tylko kulig, który zorganizował w środku lata, wysypując na drogę kilka ton białego cukru, który w tamtych czasach był pieruńsko drogi. Pił i bawił się do upadłego, miał gest i animusz. Za trafny dowcip potrafił dać na własność wieś lub złoty pas. O Karolu Stanisławie Potockim można napisać osobną książkę (co może kiedyś uczynię). Postać barwna i nietuzinkowa ****).

****) Co najmniej jedna z facecji Karola Radziwiłła zakończył się tragicznie. Jego przyjaciel Ignacy Pac obraziwszy się na Karola za jedną z psot wyzwał go na pojedynek. Obaj panowie oczywiście trzeźwi nie byli. Rozjuszony rzuconą rękawicą Radziwiłł kazał zamknąć niesfornego kompana w lochu, a nazajutrz ubrał go w koszulę skazańca i rozkazał stracić. Na nic zdały się płacze i lamenty Paca i jego rodziny, Radziwiłł pozostał nieprzejednany. Do Paca przyprowadzono spowiednika, po czym ze łzami w oczach położył on głowę pod katowski miecz. Dopiero wtedy Radziwiłł roześmiał się i ze słowami “it’s a prank, bro!” wziął oszołomionego skazańca na komnaty, gdzie pili i bawili się cały dzień i noc. Po okrutnym pijaństwie i jeszcze cięższym stresie biedny Pac zaniemógł, położył się do łóżka a na trzeci dzień zmarł. Czym Karol Radziwiłł sobie zasłużył na uwiecznienie przez Matejkę? Król polskich pijaków reprezentuje słabości szlacheckie, skłonność do opilstwa i warcholstwa oraz zaprzedanie swoich politycznych poglądów w zamian za wygodne życie. Może nie najgorszy kaliber przewinienia w tym zestawieniu, dlatego też postać sportretowana jest zaledwie jako wystający zza płaszcza podgolony łeb i twarz zdobiona sumiastym wąsem. Akcent ten dopełnia całości krytyki kultury sarmackiej, personifikowanej głównie przez Salezego Potockiego. Na lewo od dramatycznej postaci Salezego Potockiego, siedzi odwrócony tyłem do całej sceny Michał Jerzy Poniatowski, rodzony brat króla Stanisława. Ubrany w strój prymasa (którym został kilka lat po wydarzeniach sejmu rozbiorowego) wydaje się być znudzony całą sceną. Politycznie nie jest to postać czarno-biała. Oficjalnie wspierał opcję prorosyjską, ale ostrzegał swojego brata króla Stanisława Augusta przed ślepą dependencyją od Rosji, jak to ówcześnie mówiono. Michał Poniatowski mimo zasług przy tworzeniu Komisji Edukacji Narodowej, czy zmian w systemie szkolnictwa wyższego do końca życia kojarzony było z opcją rosyjską i to mimo przelotnego flirtu politycznego z królem pruskim Fryderykiem Wilhelmem II. Właśnie z tego powodu lud ocenił go jako “podwójnego” zdrajcę. Zaliczony przez współczesnych do targowickich sprzedawczyków, uniknął wyroku śmierci z rąk kościuszkowców zabrany przez chorobę w 1794. Zmarł w niesławie, ale czy słusznej? Na pewno na poprawę wizerunku nie wpłynął fakt posiadania dwóch oficjalnych metres i co najmniej dwóch synów, co przecież osobie stanu duchownego nie uchodzi. Możliwe, że Matejko umieścił postać ostatniego prymasa I Rzeczpospolitej jako symbol kościoła uwikłanego w antypolską politykę, albo metaforę obsadzania stanowisk kościelnych z klucza rodzinno-politycznego. Jest też jeszcze jeden element w postaci Michała Poniatowskiego, stawiający go niejako poza jednoznacznie negatywna klasyfikacją. Na obrazie w lewej ręce dzierży on medalion z obrazem młodej kobiety, wysunięty tak, żeby znalazł się w zasięgu wzroku Salezego Potockiego. Nawiązuje to do zbrodni, jaką ten ostatni popełnił na niechcianej synowej Gertrudzie Komorowskiej (o czym już wspomniałem wyżej) i stawia Michała Poniatowskiego w roli swego rodzaju strażnika moralności. Michał Jerzy Poniatowski pozostawił nam po sobie jeszcze jedną pamiątkę, jest on bowiem założycielem i fundatorem cmentarzu Powązki.

Obok Michała Jerzego Poniatowskiego siedzi Michał Fryderyk Czartoryski, kanclerz wielki litewski. Nietuzinkowy umysł, umiejętny polityk, mistrz propagandy i dalekosiężnie myślący strateg, ale też nie wahający się zmieniać obozów taktyk. Szanowany w kraju i w Europie. Wszystkie swoje talenty wykorzystywał w celu umocnienia Familii - stronnictwa politycznego finansowanego przez rodzinę Czartoryskich. Zwolennik Rosji jako przeciwwagi dla Prus - których rodzącą się potęgę odbierał jako największe zagrożenie dla Polski. Jeden z inicjatorów zaangażowania Moskwy w politykę Rzeczypospolitej. Wuj króla Stanisława Poniatowskiego. Twórca świadomie umieścił go jako najlepszy przykład partykularności podejścia magnaterii. W końcu to właśnie Michał Jerzy Czartoryski zwykł mawiać “racja stanu, racją klanu”.

W tenże sposób przeszliśmy do najbardziej kontrowersyjnej postaci na obrazie, choć wcale nie najważniejszej dla całości narracji Mistrza Matejki. Król Stanisław August Poniatowski, ostatni monarcha Polski. Ocena jego dorobku i całokształtu działalności do dziś budzi gorące spory historyków i pasjonatów. Z jednej strony człowiek słaby, chwiejny i nieokrzepły w walce. Z drugiej strony odważny reformator, ceniony mecenas sztuki i autor Konstytucji 3 Maja (1791), najstarszego aktu konstytucyjnego w Europie i drugiego na świecie po konstytucji amerykańskiej (1787). No i zerżnął najpotężniejszą kobietę ówczesnego świata, carycę Katarzynę. Choć patrząc przez pryzmat historii i zysków politycznych, sposobniej byłoby powiedzieć, że to Katarzyna zerżnęła Stasia…

Postać Stanisława Augusta Poniatowskiego, gospodarza znanych wszystkim, kulturalnych “obiadów czwartkowych”, fundatora Łazienek Warszawskich, założyciela Szkoły Rycerskiej zasługuje na osobny wpis, który może kiedyś ukaże się tutaj. To właśnie wtedy spróbujemy odpowiedzieć sobie, czy był pragmatycznym lawirantem między rosnącymi potęgami zaborców a wzajemnie przeciwstawnymi interesami możnych rodzin magnackich - czy płaczliwym, pozbawionym kręgosłupa bawidamkiem, osadzonym na tronie praktycznie pod bagnetami carskich żołdaków, prowadzonym od początku do końca na smyczy Moskwy, władcą fasadowym. Ale to w swoim czasie…. Mistrz Matejko przedstawił Stanisława Poniatowskiego jednoznacznie w szeregu postaci negatywnych. Jego postawa znamionuje obojętność a nawet zniecierpliwienie patriotycznym protestem Rejtana. Wystrojony na modłę francuską (krytyczne nawiązanie do wystąpienia na własnej uroczystości koronacyjnej w niepolskim stroju), wyraz twarzy znudzony, w ręku zegarek jakby dla podkreślenia poirytowania. Nie zwraca uwagi na rozgorączkowane uwagi Hugo Kołłątaja (po jego prawej stronie na płótnie), który z ogniem w oczach przekonuje go do niepodpisywania aktu rozbiorowego. Postać Hugo Kołłątaja, wielce zasłużonego dla spraw Komisji Edukacji Narodowej, oddanego patrioty i praktycznego redaktora Konstytucji 3go Maja, jednego z inicjatorów insurekcji kościuszkowskiej reprezentuje szczupłe grono postaci pozytywnych na obrazie, symbolizujących miłość do ojczyzny wynikającą z wpojonych zasad i przedkładaną nad interes osobisty. Kołłątaja w rzeczywistości na sejmie rozbiorowym nie było, w tym czasie pobierał dopiero nauki za granicą jako młody żak. Stanisław August Poniatowski zrzekł się korony na żądanie carycy Katarzyny po III rozbiorze Polski w 1795. Rosja przygarnęła wiernego kundelka - ostatnie lata życie spędził jako jedyny gość w Pałacu Marmurowym, pisząc pamiętniki wybielające jego postać przed potomnymi. Przez całe życie pozostał kawalerem, ale dorobił się siedmiorga dzieci. Zmarł nagle w 1798, do końca nie jest pewne czy nie w wyniku otrucia. Pochowany został w Petersburgu, a po 1938 szczątki doczesne przeniesiono do rodzinnego Wołczyna, gdzie kryptę splądrowała Armia Czerwona w czasie 2WŚ. To co zostało z biednego Stasia, już jako “domniemane” szczątki przekazano Polsce dopiero w 1987. Smutny koniec. Jan Matejko umieścił też własny autoportret na płótnie. Jest nim postać na drugim planie, w samym centrum kadru, osadzona w alegorii historycznej jako Samuel Korsak, poseł województwa nowogródzkiego. Młoda, naznaczona troską twarz i ręka uniesiona w żywiołowej gestykulacji podkreślają oddanie sprawie. Tadeusz Rejtan i Samuel Korsak (oraz Stanisław Bohuszewicz), wypełniając wytyczne mandatu poselskiego swojego sejmiku, które brzmiały: bronić całości Polski z narażeniem życia i mienia - doprowadzili do podpisania manifestu przeciwko Adamowi Ponińskiemu. Wysiłek nie przyniósł rezultatu, Poniński utrzymał się w roli marszałka i akt rozbiorowy został sygnowany kiedy sejm zmienił formułę na konfederacyjną (więcej o tym przeczytasz poniżej). Tadeusz Rejtan więc sięgnął po środek ostateczny i fizycznie próbował blokować możliwość opuszczenia sali przez posłów.

Tutaj dochodzimy do samej kwintesencji przekazu Matejki, obrazującej postawę patriotyczną, całkowicie i bezkompromisowo broniącej interesów kraju bez względu na konsekwencje. Personifikuje je Tadeusz Rejtan zatrzymujący nagą piersią zdradzieckich posłów. Ogień w oczach Rejtana graniczy z szaleństwem. Szkaplerz na piersi symbolizuje wiarę jako ostoję zasad. Rejtan miał wykrzyczeć “po moim trupie!”, lub według innych źródeł “zabijcie mnie, ale nie zabijajcie Ojczyzny!” Całość dramaturgii przekazu podkreśla opłakany stan pomieszczenia: ukruszone sztukaterie drzwi, podarte kotary, potłuczone kinkiety, wypalona świece, rozrzucona na podłodze korespondencja (na jednym z listów widnieje napis Petersburg) - wszystko to obrazuje fatalną kondycję przedrozbiorowej Polski.

Mistrz dostał porcję krytyki od współczesnych za przerysowanie zaangażowania i teatralność gestu, niemniej jednak skoncentrowana dawka etosu może być odczytana jako swoistego rodzaju przeciwwaga emocjonalna wobec ciężaru moralnego zaprzaństwa i tępej nikczemności sprzedawczyków. Postać Rejtana i jego afektywna ekspresja jest główną osią przekazu Jana Matejki, jak się później okazało o dalekosiężnym obszarze rażenia. Co tak naprawdę stało się na sali sejmowej w 1773? Dla uspokojenia narracji znowu wracamy do rysu historycznego. Tak, Rejtan to nie alegoria, jak można by wnioskować po obecności na płótnie tylu postaci symbolicznych. Tak, naprawdę legł na ziemi i nagą piersią próbował powstrzymać wychodzących z sali posłów. Był to ostatni akt rozpaczy, już po zawiązaniu konfederacji (po trzech dniach aktywnych protestów), umożliwiającej zdradzieckie zatwierdzenie rozbiorów. W momencie sportretowanym przez Matejkę już jest "po makale" i żaden akt heroicznej obrony tego nie zmieni. Tadeusz Rejtan, wraz z Samuelem Korsakiem od pierwszego dnia sejmu (19 kwietnia) protestowali przeciwko przyjęciu formuły posiedzenia jako sejmu konfederacyjnego i żywiołowo sprzeciwiali się osobie Adama Ponińskiego jako marszałka sejmu. Dlaczego? Ponieważ wg prawa sejm konfederacyjny przyjmował uchwały większością głosów, natomiast sejm wolny mógł być zablokowany przez wciąż obecne w prawodawstwie liberum veto. Rejtan powoływał się na nielegalność zwołania posiedzenia jako konfederacyjnego, wskazując m.in na brak ogłoszenia w uniwersale królewskim. Innym kruczkiem prawnym jakim Rejtan się podpierał, była zasada alternaty, czyli obowiązku przekazania laski marszałkowskiej posłowi litewskiemu (Polska funkcjonowała od 1569 jako Rzeczpospolita Obojga Narodów, związana z Litwą unią realną). Ponadto sejm skonfederowany powinien mieć dwóch marszałków, jak wskazywała opozycja. Niespełnienie tych warunków w argumentacji Rejtana powodowało formalną nieważność obrad, a więc też decyzji na nich podjętych. Protesty były żywiołowe, obfitowały w przepychanki i dramatyczne decyzje. Adam Poniński najpierw groził Rejtanowi “nieszczęśliwym wypadkiem” jeśli nie odstąpi, następnie zaoferował mu 2000 dukatów za uspokojenie. W odpowiedzi Rejtan zaproponował Ponińskiemu 5000 dukatów za zrzeczenie się funkcji marszałka sejmu, zwracając się przy tym do niego pogardliwie “karciarzu”. Przepychanki trwały 3 dni, podczas których Rejtan i pozostali protestujący prowadzili też strajk głodowy. Drugiego dnia sejm skazał Rejtana jako wzburzyciela pokoju powszechnego i buntownika przeciw ojczyźnie na całkowitą konfiskatę dóbr. To tylko dodało patriotom animuszu i zaostrzyło protesty. Scena uwieczniona na obrazie miała miejsce 21 kwietnia 1773, kiedy król Stanisław Poniatowski przystępuje do konfederacji. Posłowie próbują wyjść z sali obrad, co właśnie uniemożliwia im Rejtan.

Przystąpienie Stanisława Augusta do konfederacji i zaakceptowanie aktu rozbiorowego czyniło dalszy protest bezcelowym. Rejtanowi obiecano cofnięcie kary konfiskaty. Protestujący w poczuciu klęski opuszczają obrady, nie wiedząc - że osiągnęli w wymiarze metafizycznym więcej niż planowali dokonać w sferze realnej - o czym już za chwilę. Czyn Tadeusza Rejtana zjednał mu ogromną popularność w Warszawie. Przechadzał się on po stolicy w glorii patriotycznej chwały, podszytej jednak smutkiem porażki. Szybko wrócił w rodzinne strony do Hruszówki, gdzie wycofał się z życia publicznego pogrążając się w rozpaczy i obłędzie. Spirala depresji zakończyła się w sierpniu 1780 samobójstwem Rejtana. Zrobił to w wyjątkowo bolesny sposób, połykając rozbite szkło. Śmierć Rejtana rozpowszechniła kult jego postaci. Dla ludzi postawa Rejtana stała się znakiem nadziei, dla polityków symbolem a jego postać została odnotowana na Sejmie Czteroletnim. Można też powiedzieć, że był duchowym ojcem Konstytucji 3go Maja, kiedy to na krótki moment chwiejna optyka Stanisława Poniatowskiego zbiegła się z interesem narodu. Obraz Matejki wielce spopularyzował czyn Rejtana, tchną w tę symbolikę niejako drugie życie. Postawa Rejtana weszła do semantyki politycznej, świadomości zbiorowej i języka mówionego. Rejtan jako kwintesencja patriotyzmu sławiony był przez poetów i pisarzy, m.in Mickiewicza, Konopnicką, Lechonia. Był natchnieniem wszelkich zrywów wyzwoleńczych i narodowościowych, również tych nam współczesnych jak protesty Solidarnościowe. Rejtan jawi się jako patron romantyków, powstańców i antykomunistycznej opozycji, symbol obywatelskiego nieposłuszeństwa i poświęcenia. Wyjątkowo zgrabną analizę postawy Rejtana i gorzką syntezę realiów epoki w nawiązaniu do obecnej w Polsce sytuacji politycznej popełnił w 1980 Jacek Kaczmarski w balladzie “Rejtan, czyli raport ambasadora”, sam posłuchaj.

Wracając do przyziemnych aspektów prawnych: nielegalność sejmu rozbiorowego - stwierdzona post factum, ale jednak rozpowszechniona w świadomości społecznej - po pierwsze zniweczyła zamiary mocarstw, które chciały eleganckiego “przyklepania” rozbiorów przez Polskę. Po drugie w 1918 Polska mogła się “odrodzić” a nie powstać z niebytu. Co jest może bardziej faktem o wymiarze symbolicznym, no ale właśnie w symbolice się tutaj nurzamy od samego początku. Gest Rejtana nie powstrzymał jarzma historii. Przeszedł jednak do świadomości zbiorowej jako symbol odwagi, niezłomności i oddania sprawie. Personifikacją nadziei, ostatnią postacią pozytywną na płótnie Matejki, jest postać młodego chłopca stojącego ponad wszystkimi postaciami na trzecim planie tuż pod ścianą. W rękach dzierży szablę i czapkę konfederatkę. Jest nie tylko alegorią zdławionej właśnie patriotycznej konfederacji barskiej (1768-1772) ale też zapowiedzią kolejnych zrywów niepodległościowych, młodym pokoleniem będącym nadzieją dla upadającej Ojczyzny



Całość twórczości Jana Matejki, dziś będącej klasyką i swoistym benchmarkiem przy analizach porównawczych - dla współczesnych była mocno osadzoną w realiach alegorią - czasem krytyką, czasem pokrzepieniem. Obok drobiazgowego, wręcz psychopatycznego odwzorowania detali która tak spodobała się publice, a krytyków przyprawiała o ból głowy i nocne koszmary - mamy do czynienia ze spójną narracją historiozoficzną. Widoczne jest to nie tylko w ramach danego dzieła, ale też w całokształcie rytmu twórczości Matejki. “Rejtan - upadek Polski” jest trzecim (a w zasadzie czwartym) *****) obrazem po dziełach “Stańczyk” i “Kazanie Skargi” kontynuującym troskę o losy ojczyzny i krytykę wad narodowych.

*****) Jan Matejko będąc emocjonalnie pod wpływem Powstania Styczniowego popełnił w 1864 niedokończone, mocno alegoryczne dzieło “Polonia - rok 1863” znane również pod tytułem “Zakuwana Polska”. Idealnie wpisuje się ona w cykl płaczu nad kondycją kraju. Mistrz przestraszony potencjalnymi konsekwencjami schował niedokończony obraz za piecem na kilkanaście lat. Finalnie dzieło zasiliło kolekcję Czartoryskich.

Jan Matejko realizował swoją wizję i przekaz artystyczny mimo gromów ze strony współczesnych krytyków. W rozmowie z przyjacielem powiedział “... zacznę od ran” i popełniał kolejne obrazy w ramach wezwania do ogólnonarodowej pokuty. Warto wiedzieć, że interpretacja Rejtana przysporzyła dużo problemów krytykom zagranicznym. Przekaz Matejki bez dogłębnej znajomości realiów przedrozbiorowych Rzeczpospolitej i solidnej “instrukcji obsługi” był trudny do odczytania. Na wystawach europejskich publiczność doceniała ekspresję, kompozycję, detale ale nie widziała o co chodzi na obrazie. Tłumaczenia więc, że to karciany dłużnik chce popełnić samobójstwo nie powinno dziwić. Obraz “Rejtan - Upadek Polski” znalazł po wystawie paryskiej nabywcę w osobie cesarza Austrii Franciszka Józefa. Sam Matejko skomentował to kwaśno: “kupili żywych, mogę też kupić namalowanych”. Dzieło zostało przez skarb państwa odkupione w 1918 po odzyskaniu niepodległości.

Co dziś przekazuje nam obraz Matejki? Czy symbolika dzieła jest uniwersalna? Pisząc ten artykuł i siłą rzeczy zagłębiając się w duszną rzeczywistość przedrozbiorową, raz po raz byłem zdziwiony jak czasy realiów politycznych niewiele się zmieniły. Dziś też wszystko co widzimy jako przejaw działalności “elit” to tylko zagarnianie pod siebie i partykularność interesów. Obmierzłe gęby pełne frazesów. Ambicje niepoparte ani umysłem ani systemem wartości. Oburzająca buta i zakłamanie. Utrzymanie się przy władzy za wszelką cenę. Bezczelnie przeprowadzone afery, marnotrawienie środków i potencjału. Butne fortuny nowych oligarchów budowane na krzywdzie zwykłych ludzi. Nepotyzm, demagogia, propaganda i dezinformacja. Zależność od obcych potęg nie tylko państwowych, ale też korporacyjnych. Apolskość w pełnym rozkwicie. Jak ocenić gest Rejtana z pozycji dzisiejszego odbiorcy? Czy warto być dziś Rejtanem? Pozostawiam te pytania otwartymi.






4 views0 comments

Related Posts

See All
IMG_5149_edited.jpg

Cześć! Dzięki, że tu jesteś! Dobrze Cię widzieć!

bottom of page