top of page
  • Facebook
  • Instagram

Dwie minuty wystarczą

Writer's picture: Maciej Fink-FinowickiMaciej Fink-Finowicki

Updated: Jan 24

23.01.2025

1szy stycznia 2025 - dobry początek roku!
1szy stycznia 2025 - dobry początek roku!

Sezon zimowy w pełni, więc i morsowanie na tapecie. Polska jest globalną potęgą w tej dziedzinie. Potwierdza to stała obecność światowego guru od zimna Wima Hofa w Szklarskiej Porębie. Jak przeglądam sobie fejsbuka, to widzę mnóstwo lokalnych grup morsowych, praktycznie w każdej wiosce. Niesamowite. BTW właśnie na dniach Polacy pobili rekord Guinnessa w najdłuższej sztafecie morsów. Ponad 200 śmiałków siedziało każdy po minimum 5 minut w wodzie o temperaturze poniżej +5 stopni C, impreza trwała 24 godziny.


Biorąc pod uwagę tą eksplozję popularności, nie mogę się nadziwić, jak wiele osób, które obserwuję podczas tej aktywności, robi to całkowicie nieprawidłowo. Znakomita większość śmiałków zanurza się zaledwie do połowy tułowia, zostawiając całą klatkę piersiową nad wodą. Dłonie uzbrojone w grube rękawice, czapki wełniane, a często też szaliki, neopreny na stopach. Wchodzą do wody, ręce za głowę “na jeńca”, odpalają zegarki i…. biją rekordy, kto dłużej.


Moim zdaniem totalnie nie tędy droga. Warto wiedzieć po co morsujemy, jaki jest nasz cel. Jeśli towarzyski - ok, można morsować jak sobie chcesz. Jeśli budujesz długoterminową odporność na temperaturę, badasz granice swojego organizmu - ok, bij rekordy. Jednak jeśli traktujesz tą aktywność typowo prozdrowotnie, pamiętaj - wystarczą 1-2 minuty PRAWIDŁOWEGO morsowania i powolne, spokojne dojście do stanu równowagi po wyjściu. W skali tygodnia 11 minut ekspozycji w wodzie jest wystarczające (pod względem stricte prozdrowotnym)

Narew 2020. Więcej włosów na łbie!
Narew 2020. Więcej włosów na łbie!

To co się dzieje z naszym organizmem podczas morsowania, szok termiczny jaki sobie fundujemy, wywołuje konkretne reakcje. Mózg dostaje informacje o zagrożeniu życia i uruchamia procedury awaryjne. Układ krwionośny, oddechowy szaleje, organy pompują hormony do krwi. Dlatego ja nazywam morsowanie małą śmiercią. Najcięższą próbę do przejścia ma nasza psychika. W obliczu skrajnego dyskomfortu i nierzadko konkretnego bólu, musimy przekonać samego siebie, żeby pozostać kolejne chwile w zimnym. Za to wyrzut endorfin po wszystkim jest oszałamiający!


Ja też miałem przy morsowaniu okresy wczesnych błędów i wypaczeń; budowałem swoje doświadczenie długo i cieszy mnie punkt, gdzie jestem i jak korzystam z dobrodziejstw zimna. Wiem też, że ogromna droga jeszcze przede mną - nauki i praktyki. Morsuję kilka razy w tygodniu, czasem nawet w drodze do pracy wysiadam w połowie i wskakuję na szybko do Wisełki (tak, zawsze w plecaku mam ręcznik, karimatkę i portki na zmianę). Dla mnie już trochę rutyna, bo robię to długo i często. 

Plaża Jabłonna, Trzciany. Grudzień 2024
Plaża Jabłonna, Trzciany. Grudzień 2024

Morsuję tylko w portkach. Albo nago, jak jestem w odludnym miejscu. Na stopy nakładam buty plażowe tylko w celu ochrony przed skaleczeniem. Jeśli znam miejscówkę i wiem, ze jest bezpiecznie, wbijam na bosaka. Wchodzę po szyję, robię reset, czyli zanurzam łeb pod wodę na moment. Stoję spokojnie 2-3 minuty, czasem 4 max. Ważne, żeby poniżej linii wody były serce, płuca, węzły chłonne pod pachami i dłonie. Potem znowu reset i wyjście. Wycieram się powoli, pozwalam procesom zachodzącym w organizmie, żeby dokonały swoich dobrodziejstw. Po akcji nie wchodzę od razu do ciepłego pomieszczenia czy samochodu. Aha - bez rozgrzewki przed wejściem do wody, tylko kilka głębszych wdechów. Jak już się ubiorę po wszystkim, robię krótki marsz. Żadnej gimnastyki po morsowaniu - mięśnie i ścięgna są zimne i bardziej podatne na kontuzje. PS: Nie zapomnij załatwić się przed zimną kąpielą i broń Cię Panie Boże nie sikaj w trakcie - może przez chwilkę jest nieco cieplej (heh!), ale zapalenie pęcherza jest bardzo bolesne!


W tym sezonie praktykuję również morsowanie na sucho. To mniej popularny sposób korzystania z dobrodziejstw niskich temperatur, znany głównie ze swojej ekstremalnej wersji, czyli wejścia nago na Śnieżkę (no, nie całkiem nago - buty, portki, rękawiczki i czapka niezbędne w tym przypadku). Ja uprawiam lajtową i codzienną formę suchego morsowania. Chodzę wszędzie niedoubrany (tak, jest takie słowo), co przy obecnych temperaturach na poziomie -1 do +3 i słabym wietrze oznacza cienką koszulkę termiczną longsleeve, t-shirt i normalną koszulę flanelową. Wszystkie miejsca, gdzie tracimy szybko ciepło muszą być chronione, czyli rękawiczki, komin, czapka obowiązkowe. No i oczywiście skarpety wełniane. W plecaku dodatkowo cienka puchówka, jakbym jednak potrzebował. Sam spróbuj, zobaczysz, że ciężka kurtka z czasem będzie dłużej mieszkać w szafie zimą hahaha!


Morsowanie jest cudowną aktywnością. Procesy jakich doświadczamy zanurzając się w zimnym, mają wielowątkowy impakt. Poprawia się odporność, namnażają komórki NK (natural killers), polepsza się termika, krążenie, buduje się brązowa tkanka tłuszczowa, a w umyśle utrwalają się neuronowe ścieżki sukcesu. Każde morsowanie to przecież wyzwanie. Szkoda tylko, że zasób motywacji i poświęcenia, nie jest odpowiednio wykorzystywany przez większość adeptów tej dyscypliny.

Przesieka, styczeń 2025
Przesieka, styczeń 2025

Disclaimer na marginesie: Każdy organizm jest inny i każdy ma swoje słabe strony, schorzenia i uwarunkowania. Nie polecam zanurzania głowy komuś, kto ma problemy z zatokami, albo bardzo długie włosy, trudne do wysuszenia. Nie zalecam wchodzenia do zimnego, jak jesteś przeziębiony (chyba, że to początkowe stadium choroby, ale to tylko dla zaawansowanych morsów). Przede wszystkim zaś nie polecam ubierania się w neopreny i stania długie minuty z sutami nad wodą, wgapiając się w stoper. Bo to trochę mija się z celem. Idąc tym tokiem rozumowania, można ubrać się całkowicie w piankę, nałożyć suchy kombinezon i stać w wodzie nawet godzinę, tylko…. po co?


A jeśli już morsujemy, to warto najpierw zbudować wiedzę i robić to z głową (nomen omen) i wiedzieć po co to robimy i jaki mamy cel. Jeśli siedzimy dłużej, niż wspomniane 2 minuty, to trzeba wiedzieć, jakie to niesie zyski i ryzyka. No i zawsze lepiej (bezpieczniej) jest morsować z kimś, nawet jak ma asekurować tylko z brzegu - zrobi Ci przy okazji fajne zdjęcia na social media, hahaha!


Temat morsowania i ogólnie krioterapii jest obszerny i wciąż badany. Można by książkę napisać - więc krótki artykuł na pewno nie wyczerpie tematu - ale może skłoni do refleksji i poszperania w dobrych źródłach. Jeden z lepszych materiałów, jakie znalazłem w sieci ostatnio na temat ekspozycji na zimno zamieszczam w linku poniżej - rozmowa Mateusza Sobieraja z Maciejem Szyszką. W ogóle cały kanał Sztuka Zdrowej Wydajności bardzo wart śledzenia. 



A jeśli chcesz sie dowiedzieć więcej, poczytaj wszystko co znajdziesz od Wima Hofa i poznaj jego filozofię życia. Gość jest totalnym freakiem. Tak więc cieszcie się zimnem, odnajdując jego zdrowy wpływ na naszą fizyczność i psyche i bądźcie bezpieczni. Stay cool folks!



38 views0 comments

Related Posts

See All

Comentarios


IMG_5149_edited.jpg

Cześć! Dzięki, że tu jesteś! Dobrze Cię widzieć!

bottom of page